W środku kapryśnego sierpnia 2016 roku odbyło się ciekawe wydarzenie saunowo-imprezowe. Nasz Rysiu Rak świętował swoje urodziny w bajecznym miejscu, niedaleko centrum Bielska-Białej. Liczną grupą www.poprawnesaunowanie.pl przybyliśmy na zaproszenie tak znakomitej persony. To wydarzenie nie mogło nas ominąć. Ośrodek Cezar, gospodarz tego spotkania, to miejsce ciche i dyskretne, idealne do prowadzenia ośrodka naturystycznego. Jest to hotel z dużym ogrodem do dyspozycji naturystycznych gości, znajduje się tam basen, spa oraz to co dla nas najważniejsze sauna. Jest to sauna fińska z temperaturą od 80 do 90 stopni. Może pomieścić troszkę ponad 20 osób. Raz w miesiącu odbywa się tam dzień z ceremoniami saunowymi - oczywiście seanse przeprowadza Ryszard Rak.
Aby dostać się do Sauny Cezara trzeba wdrapać się na dosyć sporą górkę - na szczęście cały podjazd można zrobić samochodem. Samo poruszanie się po obiekcie też wymaga troszkę gimnastyki - ci co chcą mogą korzystać z ogrodu położonego w wyższych partiach działki. Jednak dla tych co nie lubią się przemęczać jest wystarczająco dużo miejsca przy samym obiekcie. Jest on dużych rozmiarów, tu i ówdzie porozmieszczane są różne atrakcje dla wypoczywających, masa leżaków, te przy basenie, oraz te położone dalej - bardziej dyskretnie. Tu huśtawka, tam zjeżdżalnia . Na górze grill, po drodze atrakcje dla dzieci. Na prawdę jest tego dużo, każdy znajdzie coś dla siebie. Bardzo ciekawe miejsce na wyciszenie się, kontakt z naturą i naładowanie baterii.
My jednak zawitaliśmy tu w dzień bardzo wyjątkowy. Czekało nos mnóstwo atrakcji, na początek grill na samej górze działki, dziarsko wzięliśmy się za forsowanie wzniesienia. Opłaciło się nam po stokroć. Wielki grill aż uginał się pod ciężarem wspaniałości będących dziełem uroczej małżonki Sylwii. Dodatkowo widoki na góry Beskidu Śląskiego dodawały uroku tym niezapomnianym chwilom. W gronie przyjaciół saunowego świata rozpoczęliśmy tą udaną imprezę.
Jadło szybko zaspokoiło nasz głód, jednak każdy saunomaniak wie, że głód odczuwalny w żołądku jest niczym w porównaniu do "głodu saunowego", wszystko fajnie, ale mamy Rysia Raka, oraz innych saunamistrzów, mamy saunę, a my tu tak siedzimy i marnujemy tak świetną okazję. Na szczęście nasz nieoceniony gospodarz szybko zorientował się co chodzi nam po głowach i zaprosił nas na pierwszy tego dnia seans. Seans niemalże popisowy, oczywiście witki i kalejdoskop zapachów ziół i natury. Wszystko to co najlepsze od Ryśka wylądowało na piecu i na naszej skórze. Do tej pory czuję te zapachy i ślady po przemiłym biczowaniu witkami Ryśka.
Po seansie przejęła nas w swoje ręce Sylwia. Kolejny poczęstunek - nie ma lekko, kto się schłodził to musi się wzmocnić i przekąsić małe co nieco, z rękami pełnymi smakołyków udaliśmy się na leżaki. Czas szybko mijał na rozmowach i żartach, nie wiadomo kiedy zleciała nasza przerwa - na seans zaprosił nas Zbyszek Jończyk i Kasia Brańka. Rozpoczął się w rytmach góralskiej muzyki, pierwsza runda Kaśki, wesoła nuta i szybkie machanie, sauna szybko nabrała temperatury. Następnie miał wchodzić Zbyszek, ale nie, któż to wchodzi do sauny, z twarzy Merilyn Monroe, z figury Bohdan Łazuka - nie nas nie oszukasz toż to nasz kochany Zbysiu w przebraniu Merilyn, na wstępie brawurowe wykonanie "happy birthday mister president". Jak zwykle, komicznie i śmiesznie. Rysiek ze śmiechu o mało się nie popłakał, jak my wszyscy zresztą. Nasza Merilyn, roztrzęsiona po spotkaniu z "el presidente" wzięła się w garść i polała ostro na piec. Z typowym dla siebie drygiem do tej roboty rozmachała saunę do czerwoności.
Nadeszła chwila relaksu, czas na piw... napoje chłodzące, przekąski i leżakowanie w przepięknym ogrodzie. Przy czym czekała na nas pyszna niespodzianka, tort na miarę Ryśka, ustrojony w atrybuty Saunamistrza, oraz duży aparat Canona. Po prostu świetny, aż żal było go jeść - ten żal szybko odszedł, jednak co tort to tort. Nie ładnie jest odmawiać, a saunowicze to kulturalni goście :). Scenariusz podobny jak powyżej, minęła dosłownie chwila, mrugnięcie powieką, a już zostaliśmy proszeni na kolejny seans. Rysiek zapowiedział, że będzie gorąco. No cóż, nie przestraszył nas, a może nawet wręcz przeciwnie gdyż okazało się, że sauna pękała w szwach. Powiedział, że będzie gorąco i tak było. Chyba najgorętszy tego dnia seans, Saunamistrz niczego nam nie żałował, ciepła ani zapachów, pod sam koniec oddał stery swojemu następcy Rysiek Jr. ostro wziął się do roboty i poprawił po ojcu. Z sauny o mało nie wypełzłem, na szczęście metr od niej jest prysznic i przerębel, tym razem moje schładzanie było procesem powtarzalnym kilkakrotnie. Zdecydowanie był to seans, którego szybko się nie zapomni.
Dzień jeszcze się dobrze nie zaczął, a dla ekipy www.poprawnesaunowanie.pl już skończył, nasi najmłodsi członkowie i najwytrwalsi saunowicze musieli już iść do łóżeczka, a rodzice grzecznie kończyć imprezowanie. Pożegnaliśmy się z gospodarzami i z żalem w sercach udaliśmy się do domu. Czas w Ośrodku Cezar minął nam błyskawicznie, jak zawsze zresztą przy tak doborowym towarzystwie i ciekawych seansach. Jeszcze raz życzymy Solenizantowi dużo zdrowia i wielu udanych seansów. Mamy zamiar uczestniczyć w jak największej ich ilości. Mam nadzieje, że po takiej imprezie Rysiek czuje, że posiada duże grono swoich fanów i że ma komu przygotowywać tak wspaniałe seanse.
Autor: Krzysiek dla poprawnesaunowanie.pl
Zdjęcia: Ryszard Rak www.fotorak.com.pl