"Sons Of Anarchy" (SamCro) to klub motocyklowy założony przez mojego ojca Johna Tellera. Minęło wiele lat od jego śmierci w wypadku samochodowym. Przez ten czas klub przeszedł metamorfozę, handel bronią, przemyt, zabójstwa na zlecenie ... nasza teraźniejszość i przyszłość nie są takie jakie wymarzył sobie mój ojciec. Nazywam się Jax Teller, jestem teraz Prezydentem SoA, w moich rękach spoczywa odpowiedzialność za klub, za jego członków i ich rodziny. Staram się pokierować nim tak by wrócił na tory praworządności, tak jakby sobie życzył tego mój ojciec. Rok temu został zastrzelony mój przyjaciel Opie, ta tragedia wstrząsnęła całym naszym klubem. W tamtym momencie musieliśmy wybrać, czy dalej iść drogą nienawiści, czy drogą miłości. By nasze rodziny mogły żyć w bezpiecznej okolicy, z dala od przemocy i wszechobecnej broni. 


Zadanie nie jest łatwe, na szczęście otacza mnie wielu przyjaciół, z którymi nie straszne są przeciwności losu. Walka odbywa się na wielu płaszczyznach, tym razem przybyliśmy do naszego przyjaciela Leszka. Poprosił nas byśmy zaprowadzili porządki w jego Termach. Obawia się, że przybyli do niego goście mogą się czuć niedogrzani i zawiedzeni. A do tego nie może dopuścić, zaprowadzimy to istne piekło na ziemi. W stylu ekipy Sons Of Anarchy. Poniżej możecie przeczytać krótką relację z naszego pobytu w Termach Rzymskich.

 

Witam wszystkich, nazywam się "Tig" jestem z ekipy Sons Of Anarchy, przyjechaliśmy tu na zaproszenie Leszka. Nasze ostatnie miejsce pobytu to Holandia, bardzo piękny i gościny kraj, skąd przywieźliśmy wiele ciekawych seansów i wspaniały poczęstunek w postaci bufetu. Ma nadzieje, że wszystkim podobała się na noc. Po przyjeździe zanim wzięliśmy się do swojej roboty, grzaliśmy się przy ognisku piekąc przepyszną polską kiełbaskę. Posiliwszy się nieco i pokrzepiwszy na duszy byliśmy gotowi na uroczyste przywitanie gości, które odbyło się o godzinie 20:00. Noc saunowa została oficjalnie rozpoczęta. Nadszedł zatem czas, by nas Prezydent Jax przedstawił swoje najlepsze dzieło. Seans o nazwie "Sons of Anarchy", seans którym wygrał na mistrzostwach świata. Poczytajcie jego opis napisany przez naszego przyjaciela, członka ekipy www.poprawnesaunowanie.pl.

ROB Keijzer "Sons Of Anarchy"

 Pierwszy seans, na którym miałem okazję dzisiaj być, okazał się najlepszym tej nocy. Myślę, że nie przypadkowo wygrana Mistrza Świata znalazła się w rękach Roba. Kreacja, jaką stworzył jest wręcz niesamowita. Oglądałem wszystkie odcinki serialu "Sons Of Anarchy" i z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że Rob wygląda jak jeden z nich. Brakuje mu tylko motocykla i mógłby zagrać u boku SamCro. Dbałość o szczegóły jest wręcz niesamowita, nie wiem skąd wziął kurtkę, która wygląda jak oryginał, z jej wszystkimi naszywkami prosto z filmu, dodatkowo pierścienie takie same jak bohaterowie serialu. Po prostu coś niesamowitego. A żeby tego było mało, okazuje się, że jest tego dużo więcej, ale ze względu na ograniczone możliwości przy podróżowaniu samolotem, Rob przywiózł tylko nieliczną część swojego ekwipunku. Wróćmy jednak do seansu. Był on rozplanowany po mistrzowsku, na początek usłyszeliśmy krótką historię klubu, o tym jak Jax walczy z przestępczością wśród jego członków, dowiedzieliśmy się o śmierci jego przyjaciela Opiego i o tym, że ostatecznie wybrał on drogę dobra, miłości i rodziny. W tle cały czas słyszeliśmy muzykę z serialu przeplataną ciekawymi dialogami. Rob odnalazł się w tym świecie jak wytrawny aktor, świetna gra aktorska i prowadzenie ręcznika, widać było, że wczuwa się w rolę Jaxa i świetnie odgrywa rolę z serialu. Kluczowym momentem, było zrzucenie wszystkich emblematów klubowych i przeprowadzenie przemiany w przykładnego członka społeczności. Od tej pory, z uśmiechem na ustach, uskrzydlony zmianami, machał jak szalony dogrzewając nas wszystkich. Był to na prawdę świetny seans, z świetną historią w tle. Wielkie brawa.

Przyszedł czas na kulinarny gwóźdź programu, Rob z powrotem przebrany w emblematy klubowe "Sons Of Anarchy" wnosi wielkiego pieczonego dzika. Mimo, że jeszcze bardzo dobrze pamiętaliśmy kiełbaski, wszyscy momentalnie ustawili się do kolejki i przystąpili do degustacji. A czasu było nie wiele, Hans już się przygotowywał do swojej ceremonii. Kilka kęsów dzika i trzeba było podążać w kierunku świątyni saturna.

Hans "Vincent Van Gogh"

Hans to niespełna 60-cio letni mężczyzna. Pochodzący z Hollandi, pomysłowy Saunamistrz, z wyglądu rzeczywiście przypomina tytułowego Van Gogha. Postanowił przybliżyć nam nieco dumę Holandii, posimpresjonistycznego malarza. Przez całe swoje życie targany lękami i zaburzeniami psychicznymi, ucieczkę znalazł w sztuce. Praktycznie nie znany za życia, wielką sławę zyskał dopiero po śmierci. W obecnych czasach, znany chyba każdemu, mimo to Hans postanowił nam przedstawić kilka z jego najsłynniejszych dzieł. Seans podzielony był na kilka odsłon, każda z nich przedstawiała inny obraz, Saunamistrz dwoił się i troił, by przedstawić nam okoliczności ich powstania, mieliśmy nawet scenę z odcinaniem ucha. To oczywiście w ramach autoportretu Van Gogha. W tle non stop zmieniały się obrazy, a Hans jako Van Gogh wytrwale pracował pędzlami, oczywiście na przemian z ręcznikiem, który tak się zdarzyło mocno już był sfatygowany od farb, poplamiony artystycznie, tak jak całe ubranie Vincenta. Hans, mimo wieku, bardzo dziarsko sobie w saunie poczynał. Może nie był to najgorętszy seans tego dnia, ale na pewno było świetnie wymachany i bardzo ciekawie zagrany.

Veronica & Jareth "Grease" 

Przyszedł czas na powiew młodości. Veronica i Jareth to para, która nie jeden seans już razem przeprowadziła. W saunie na pewno lubią się bawić i eksperymentować. Nie przypadkiem też wybrali tytuł "Grease". Film o tym samym tytule jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych musicali. Znany ze świetnej muzyki i świetnej gry aktorskiej przede wszystkim Johna Travolty. W którego umiejętnie wcielił się Jareth. Para odgrywała sceny taneczne i śpiewane, rozsiewali pozytywną energie po sali, swym uśmiechem zarażając wszystkich zgromadzonych gości. Technicznie też nie najgorzej, Jareth zdecydowanie lepiej, robił z ręcznikiem co chciał, przy czym Veronica nie ustępowała mu nawet na krok. Na duży plus można przepisać też zgranie obu Saunamistrzów, cały czas z sobą współpracowali, ni to tańcząc, ni to śpiewając, prowadzili ze sobą ciągły dialog. Wszystko to było gustownie zagrane i świetnie rozmachane. Publiczność bawiła się na tym seansie jak na prawdziwym musicalu. 

Rob "India"

Kolejny dziś seans Roba. Spokojny, orientalny, relaksacyjny. Saunamistrz ubrany w coś na kształt Japońskiego kimona rozsiewał wokół siebie atmosferę błogiego relaksu i zadowolenia.  Potrafi po mistrzowsku wcielać się w rolę i odgadywać nastroje zgromadzonych gościu. Zaczęło się bardzo relaksacyjnie, tantrycznie, by stopniowo zwiększać tempo i temperaturę. To był czas na relaks i wyciszenie, ten cel został osiągnięty na 110%. Choć amatorzy wysokich temperatur też wyszli z tego seansu zadowoleni, na końcu mieliśmy istne piekło w saunie. Wszystko poszło chyba z godnie z założeniami. Owacje na stojąco i zadowolona mina Roba świadczyły o tym nad wyraz dobitnie. Każdy z nas lubi gdy seans jest przedstawieniem multimedialno-teatralnym, ale to nie oznacza, że nie mogą one wracać do korzeni. Taki był właśnie seans "India".

Hans "Fire Of Anatolia"

Nie do końca jestem pewien co ma wspólnego tytuł z seansem, który przedstawił nam Hans. Ale to pewnie dla tego, że nie znam Holenderskiego. Hans przebrany jak mafioza jakiegoś gangu (bez nawiązań do Sons Of Anarchy), przeprowadził seans do raczej biesiadnych rytmów jednego z jego ulubionych artystów. Jego, żona znając wszystkie teksty na pamięć, śpiewała nam przez całą ceremonię. Natomiast Hans, jako Saunamistrz doświadczony już wiekiem, co kilka minut puszcza kolejkę piwa w trybuny. Co jak co, ale w Polsce nikt jeszcze darmowego piwka nie odmówił. Tak i publika ożywiła się wyraźnie, nieznajomość słów piosenki nie przeszkadzała nikomu, wszyscy zaczęli się bujać i podśpiewywać, a na koniec przez saunę co i rusz przechodziła Meksykańska fala. To jakby dodało Hansowi skrzydeł, dwoił się i troił przy swoim ręczniku, nikt na tym seansie nie ostał się bez solidnego podmuchu ciepła spod ręcznika Saunamistrza.

 

Veronica & Jareth "80's"

Nasza przeurocza para z Holandii pozostała przy klimatach imprezowych. Tym razem mieliśmy pokaz muzyki i tańców z lat 80-tych. Oboje ubrani bardzo kolorowo, wypisz wymaluje jakbyśmy się przenieśli w tamten okres. Który pamięta jeszcze nie jeden sauna maniak.  Saunamistrzowie po raz kolejny dali pokaz wyjątkowego zgrania się między sobą. Cały czas widać, że się komunikują między sobą, że to co ma się zaraz stać jest wcześniej wyreżyserowane i przećwiczone. Ciągły kontakt wzrokowy, po którym następuje jakaś zsynchronizowana technika, czy to taneczna, czy też wykonana ręcznikiem. Oboje bawią się przy tym wyśmienicie, widać, że przeprowadzanie ceremonii saunowych sprawia im wielką przyjemność. A tak się składa, że jak widać to u Saunamistrzów to widać to też u zgromadzonych gości. Znowu Meksykańska fala, śpiewy i mnóstwo dobrego humoru. Tak właśnie minął nam ten seans. 

 

To był już ostatni seans, na którym miałem okazje być. Cała ekipa holendrów na czele z mistrzem świata Robem Keijzerem, który jako Sons Of Anarchy zadziwił mnie i wszystkich gości kreacją Jax-a Tellera. Okazało się, że jest to bardzo utalentowany Saunamistrz, świetnie wyczuwający nastroje zgromadzonych gości. W swoje seans wkłada wiele pracy i przemyśleń. W jego ruchach widać wyćwiczony profesjonalizm. Noc saunowa z udziałem tak znakomitych gości to była prawdziwa uczta dla maniaków sauny. Moc atrakcji, mnóstwo ciekawych seansów, przepyszne jedzenie, z bufetem holenderskich potraw, które tak bardzo przypadły wszystkim do gustu, to wszystko czyni Termy Rzymskie miejscem wyjątkowym, a noce saunowe tu organizowane cieszą się niesłabnącą popularnością. Nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić wszystkich na kolejne organizowane tu imprezy. Ekipa www.poprawnesaunowanie.pl na pewno tu będzie i postara się zdać relację z przeżytych atrakcji.

Autor: Krzysiek dla poprawnesaunowanie.pl

Zdjęcia: Ryszard  Rak www.fotorak.com.pl