Każdy prawdziwy saunamaniak doskonale zna Termy Rzymskie w Czeladzi i miał okazję uczestniczyć w jednej z nocy saunowych jakie organizują. W ubiegły piątek 20.03.2015 roku miała miejsce jubileuszowa SETNA noc saunowa. Nie mogło oczywiście zabraknąć zagranicznych gości, włodarze Term przyzwyczaili nas już do tego iż pojawiają się u nich, prócz najlepszych polskich Saunamistrzów, również najlepsi zagraniczni. W ten sposób mogliśmy podziwiać najlepszych włoskich Saunamistrzów którzy oczarowali nas swymi teatralnymi seansami, oraz niezastąpionych polskich mistrzów sauny Ryszarda Raka oraz Damiana Rurarza.

Podczas nocy saunowej mogliśmy podziwiać m.in. wicemistrza świata federacji Aufguss WM Enrico Ganassin, który zaprezentował swój popisowy mistrzowski spektakl „Tuttankhamun” oraz drugich drużynowych wicemistrzów świata, niesamowitych Riccardo Marzi, oraz Massimo Xausa w seansie przygotowanym specjalnie ta tą noc - „Cesare”

Po oficjalnym rozpoczęciu nocy i przedstawieniu wszystkich gości, zostaliśmy zaproszeni na pierwszy seans i na sam początek prawdziwa petarda wicemistrz świata Enrico. Saunamistrz przywitał nas w saunie w stroju podróżnika, zapraszając nas na podróż w głąb piramidy w poszukiwaniu skarbów. Jak tylko zniknął nasz przewodnik, prawdopodobnie któryś z nieostrożnych Saunowiczów uruchomił pułapkę w piramidzie i przed naszymi oczyma ukazała się straszna mumia. Owinięta szczelnie w bandaże kreatura rozpoczęła swe żniwa, aby wyssać z nas siły witalne. W powietrzu czuć było dym, temperatura podniosła się również błyskawicznie, mumia jednak nie spodziewała się że ma do czynienia z prawdziwymi tytanami i nie straszne nam wysokie temperatury. Mimo to udało jej się pozyskać od nas wystarczająco energii aby odrodzić się jako Tuttenhamon. Wściekły faraon w pełnej krasie w zdobionym złotem odzieniu próbował dokończyć swe dzieło, abyśmy już nigdy nie ujrzeli światła dziennego, lecz mimo usilnych prób, wykorzystania wielu technik, wszyscy szczęśliwie opuściliśmy grobowiec z uśmiechami na twarzy.

Po takiej podróży wszyscy ucieszyli się gdy po powrocie napotkaliśmy Obelixa i jego wybrankę Falbalę przechadzających się z upolowanym i upieczonym dzikiem, byli tak mili, że podzielili się z nami strawą oraz opowiedzieli nam straszną historię jaka spotkała jednego Gala z rąk samego Cezara.

 Bohaterami kolejnej historii byli grupowi drudzy wicemistrzowie, wspaniali komicy i świetni Saunamistrzowie Riccardo i Massimo. Historia miała miejsce chyba w lesie, poczuliśmy zapach tui, słońce musiało być już wysoko, bo szybko zrobiło się nam gorąco. Cezar przechadzał się ze swoją strażą przyboczną, gdy grupka niesfornych galów korzystała z życia i wygrzewała się nad Brynicą. Jak tylko rzymski wódz wypatrzył swych wrogów, nakazał swemu przybocznemu przynieść swój oręż, aby rozprawić się z nimi osobiście. Przeliczył się jednak ze swoimi siłami, ponieważ Galowie nie mieli ochoty tanio oddać swej skóry, walczyli dzielnie, w pełnym skwarze, Cezar raz po raz atakował miażdżącymi falami. W pewnym momencie zatriumfował, po wyczerpującej walce, jeden Gal ugiął się pod ciężarem oręża wodza i jego przybocznego. Cezar triumfował, wiwatował i to go zgubiło, przyboczny miał dość swej pracy, prawdopodobnie był zatrudniony na niekorzystnym kontrakcie śmieciowym i wykorzystał chwilę słabości swojego wodza, godząc go w pierś. Reszta Galów wyszła dzięki temu bez szwanku a ich wybawiciel przyłączył się do nich. Mógł teraz robić to co lubi, czyli kopać piłkę, przeszedł do historii pod pseudonimem Totti.

Kolejna z historii jaką poznaliśmy to opowieść Daniele i Paolo o założycielach Rzymu, Remusie i Romulusie. Legenda ta rozpoczyna się, gdy bliźniaki po śmierci matki trafiają na płonący ołtarz. Po osiągnięciu pełnoletności, bracia pragną odzyskać władzę, jednakże skupiają się na walce ze sobą. Podczas walki używają nietypowego oręża, prostokątnych kawałków materiału, które fruwają nad ich głowami, w powietrzu unosi się woń lasu i świeżej mięty. Długa bratobójcza walka kończy się śmiercią Remusa, Remulus triumfuje i zostaje władcą a swe miasto nazywa Rzymem.

 Przyszła pora na Mario i Christine. Na naszych oczach Obelix próbował wywrzeć wrażenie na Falbali. W powietrzu unosił się aromat świeżych ziół i drzew iglastych i mięty, Falbala zwinnie jak motyl przechadzała się po łące wymachując chustą. Mimo filigranowej postury zaskakująco energicznie tańczyła na polanie kusząc Obelixa, jednocześnie udając, że nie zwraca uwagi na prężącego swe wdzięki adoratora, do czasu ataku Rzymian. Obelix widząc swą wybrankę w opałach, wypija magiczny napój i pędzi na ratunek płosząc najeźdźców mocnym podmuchem. Falbala pozostaje niewzruszona aż do drugiego ataku, kiedy Obelix przepędza Rzymian raz na zawsze, zyskując przy tym uwagę swej wybranki która nagradza go pocałunkiem i wspólnym tańcem zakochanych.  

Podróżując dalej napotykamy rdzennego mieszkańca kresów wschodnich Ryszarda  który zaprasza nas na swój rytuał. Rozpoczyna od rozpalenia drewna w swej ziemiance, jest coraz ciepłem i przyjemniej, zapach dymu z palonego drewna. Nasz gospodarz wyciąga brzozowe witki i maczając je w jakimś specyfiku oczyszcza nas jednego po drugim, lekko nimi smagając i zraszając przyjemną bryzą. Temperatura wciąż rośnie, wcześniejsze przygody nie były dla nas takim wyzwaniem, Ryszard wyciąga kolejny specyfik, który ma nam pozwolić dotrzymać do końca rytuału, pachnie chmielem, aż chce się go spróbować. Podnosząc wciąż temperaturę, Ryszard wybiera z pośród nas osoby które otrzymują specjalną dawkę smagnięć witkami po całym ciele, następnie jego wybranka wyręcza go w tym a nasz tajemniczy gospodarz znika we mgle.

Na koniec mieliśmy okazję oglądać najazd wielkiego wodza Hunów na Rzym. Enrico i jego ojciec Fiorenzo stoczyli strasznie energiczną batalię. W powietrzy ostry zapach pieprzu, bombardowanie kulami lodu, ogromna energia Atylli i jego ojca. Na szczęście wyszliśmy cało z tego pokazu sił, jednakże podróż ta wycieńczyła nas już tak mocno, że musieliśmy udać się na spoczynek.

Podróż w jaką zabrali nas bohaterowie wiosennej nocy w Termach Rzymskich, okazała się prawdziwie teatralnym wydarzeniem. Jeśli na imprezach saunowych rozdawane były by nagrody za kostiumy, Włosi zasłużyli by na Oscara. Ich stroje dopracowane były w każdym calu, idealnie wpasowywały się w historie jakie prezentowali nam nasi goście. Ich seanse nie są może tym do czego przyzwyczaili nas nasi rodzimi Saunamistrzowie i czasem brakowało temperatury, jednakże to moja subiektywna ocena, nie każdy jest wielbicielem ekstremalnych temperatur. Słyszałem wiele opinii o mocnej stronie Włochów jaką są aromaty stosowane podczas seansów. Faktycznie, wszystkie zapachy związane były z naturą, mieszanki ziołowe, aromaty drzew iglastych, lawenda i mięta, oraz wszelakie mieszanki jakie zaprezentowali nie mogły zostać niezauważone. Na koniec pozwolę sobie na subiektywną ocenę i wyróżnię jako najlepszy seans parę Ricardo i Massimo, ich seans był według mnie najbardziej kompletny, humorystyczny, dobry technicznie i gorący. Enrico również zaprezentował wysoki poziom podczas swoich seansów, jego Tutenhamon to aktorski majstersztyk. Dziękuję Ryśkowi i Sylwii za wspaniały gorący autorski seans w klimatach ruskiej bani. Niestety nie mogłem ponownie podziwiać wyczynów Damiana, za co go przepraszam, ale natłok atrakcji i szybko upływający w tak wspaniałej atmosferze czas był nieubłagany. Dziękuję za kolejną wspaniałą noc saunową, za to że dzięki temu wydarzeniu miałem okazję poznać kolejnych pozytywnie zakręconych saunamaniaków. Do zobaczenia w saunie!

 Autor: Marcin dla poprawnesaunowanie.pl

Zdjęcia: Ryszard Rak http://fotorak.com.pl/