W piątek 27 lutego w Termach Rzymskich w Czeladzi odbyła się Holendersko-Japońska Noc Saunowa w której poprawnesaunowanie.pl miało przyjemność uczestniczyć. Główną atrakcją tej nocy były występy Mistrza Świata Aufguss WM 2014 Roba Keijzera oraz Hansa Berendse i Vincenta Steenbergena czyli Mistrzów Świata w drużynie. Mieli pokazać oni swoje seanse "Ostatni Samuraj" i "Father and Son". Było gorąco i niesamowicie...
Pojawiliśmy się na obiekcie kilkanaście minut przed godziną 19.00. Po przekroczeniu progu Term powitał nas wystrój typowo japoński, z gdzieniegdzie zaakcentowanymi elementami holenderskimi. Otrzymaliśmy zielone opaski i udaliśmy się do szatni. Zaraz po rozlokowaniu się na naszym stanowisku nadeszła pora na pierwszy seans.
Pierwszy seans tego wieczoru, w jakim mieliśmy okazję uczestniczyć, to występ gościa specjalnego z Sky Tower Wrocław Łukasza Dłużniewskiego. Łukasz postanowił opowiedzieć historię „Syna ostatniego samuraja, który słuchał dubstepu”. W saunie wystąpił w przebraniu samuraja, a jego oręż stanowił ogromny wachlarz, który złożony przypominał katanę. Saunamistrz użył zapachów wiśni, drzewa sandałowego, oraz mięty tygrysiej. Ewidentnie kojarzyły się one z Japonią. Łukasz zaczął od wachlarza i bardzo umiejętnie rozprowadził nim ciepło po saunie. Następnie, po wylaniu na piec kolejnej, sporej porcji wody, przeszedł do technik machania na jeden i na dwa ręczniki. Łukasz to z całą pewnością mistrz techniki. Ręczniki płynęły w rytmie doubstepu w saunie. Bajecznie wyglądała technika na dwa ręczniki w niesamowitym tempie, doskonale dopasowanym do muzyki. Temperatura w saunie osiągnęła wówczas swój kulminacyjny poziom. Na koniec Łukasz uspokoił atmosferę i za pomocą spokojnych ruchów wachlarza, wyciszył panującą atmosferę. Świetny seans, bez jakichkolwiek wątpliwości najbardziej kompletny i najlepszy tego wieczora.
Po seansie Łukasza, nastąpiło oficjalnie powitanie w wykonaniu Pana Leszka Pustułki, który przedstawił nam swoich zagranicznych gości i opisał przewidziane na ten wieczór atrakcje. Równolegle z przywitaniem, dostaliśmy możliwość upieczenia kiełbasek przy dwóch rozpalonych ogniskach.
Kolejnym seansem jaki mieliśmy możliwość zobaczyć był seans Jakuba Taszkuna, który odbył się w saunie wewnętrznej. Niestety niewiele jest tutaj do opisywania. Jakub ewidentnie się nie przygotował. Zapach wybierany był na prędce, a muzyka raczej przypadkowa, choć miała być Japońską. Techniki wachlowania też nie były wyszukane. Jedyne co mogę powiedzieć o tym seansie to tylko, że był.
Wreszcie przyszła pora na pierwszy seans mistrza Roba Kejzera „The Last Samurai”. Rob przywitał nas w saunie ubrany w czarne kimono z kataną za pazuchą. Opowiedział historię amerykańskiego żołnierza, który został ostatnim prawdziwym samurajem. Jego seans został wykonany na bardzo wysokim poziomie. Każdy ruch był perfekcyjnie zgrany z muzyką. Nawet uderzenia Roba w wielki bęben znajdujący się w saunie były idealnie dopasowane do muzyki i świetnie z nią współgrały. Saunamistrz stosował niewyszukane techniki, ale za to bardzo wydajne i wykonane poprawnie – głównie na jeden ręcznik. Był jednak moment przyśpieszenia, gdzie w saunie pofrunęły dwa ręczniki, w dodatku bardzo szybko. Wywołało to niemałe oklaski publiczności. Rob użył też ciekawych aromatów w saunie, najbardziej zapadł mi w pamięć zapach cytrusów, który był obłędny. Największe wrażenie wywołała na mnie technika, w której Rob użył ogromnego ręcznika. Opanowanie takiej powierzchni z taką gracją, to nie lada sztuka.
Po seansie mistrza przyszła pora na kulinarną atrakcję wieczoru, czyli body sushi. Myślę, że towarzystwo przychodzące na noce saunowe do Term Rzymskich musi być bardzo głodne, ponieważ już 10 min przed podaniem sushi ustawiła się ogromna kolejka. Gdy, dotarliśmy do pomieszczenia, w którym podawane było sushi mogliśmy podziwiać tylko body J.
Po sushi, które miało tylko zaostrzyć nasze apetyty, przyszedł dla naszej grupy czas na drugi tego wieczoru występ Roba. Tym razem tytuł seansu to „Oriental”. Użyte zapachy lomi lomi, mięta japońska, herbal. Seans, który zahipnotyzował zgromadzonych w saunie. W pewnym jego momencie popatrzyłem na współsaunowiczów - wszyscy z zapartym tchem śledzili poczynania saunamistrza. Rob rozpoczął delikatnie - umiejętnie dozując wodę i aromaty, by w dalszej części podkręcić tempo. Techniki jakich użył w tym seansie były bardzo wyszukane. Fantastycznie na dwie ręce, no i dodatkowo ten duży ręcznik wspomniany przeze mnie w poprzednim seansie. Naprawdę wielkie uznanie, seans o 200% lepszy niż Ostatni Samuraj. Widać było, że Rob cieszy się tym co robi. To ta szukana przeze mnie w saunie „radość z machania”, której zabrakło za pierwszym razem. Niestety nie starczyło siły, aby w szaleńczym tempie i wysokiej temperaturze dokończyć ten seans. Pod koniec zdarzyło się kilka błędów i Rob zakończył minutę, może dwie przed końcem muzyki. Mimo wszystko na pewno najlepszy seans z pośród zagranicznych gości tamtego wieczoru.
Po „Oriencie” przyszła pora na przekąski w stylu Holenderskim czyli sery na 1000 sposobów, goście z Holandii przywieźli ze sobą kilka gatunków, organizatorzy dołożyli swoje i mogliśmy rozkoszować się kilkunastoma gatunkami do woli.
Przyszła pora na seans Hansa Barendse, czyli z tego co mi wiadomo najstarszego zawodowo machającego Saunamistrza z Term Buslo. Hans pokazał nam swój seans pod tytułem „The Wall”, czyli historia upadku Muru Berlińskiego. Seans poprowadzony został do muzyki Pink Floyd, której wybór był oczywisty. Hans nie używa skomplikowanych technik, robi po prostu dobrą saunamistrzowską robotę, rozprowadza ciepło w saunie sprawdzonymi metodami do tego zarażając innych pozytywną energią, której mu nie brakuje. W trakcie seansu budował na piecu mur z lodowych cegieł, który to na koniec seansu został przez niego rozbity młotkiem. Bardzo ciekawy seans, który u wielu osób zwłaszcza z pokoleń pamiętających upadek muru musiał wywołać duże emocje. Mnie się podobał.
O godzinie 23:15 udało nam się wziąć udział w seansie Ryszarda Raka, zaprzyjaźnionego z nami i znanego wszystkim miłośnikom saunowania Saunamistrza. Rysiek pokazał swój seans znany z zawodów SaunaCup w Krakowie pt. „Łódź podwodna”. Na seansie jak to u Ryśka, połączenie natury z nowoczesnością. Uczestnicy dostali na wejście miseczki z borowiną, aby upodobnić się do brudnych marynarzy, a przy okazji ujędrnić skórę twarzy. Na piec powędrowały naturalne aromaty miedzy innymi zapach smoły i świerku. Saunamistrz powoli, aczkolwiek miarowo zwiększał temperaturę i tempo seansu, by na końcowym etapie ogłosić pełne zanurzenie. Na piecu wylądowały dwie lodowe torpedy, które to wykończyły część uczestników seansu. Co bardziej wytrwali mogli doświadczyć naprawdę gorącej końcówki i chyba nikt nie wyszedł niedogrzany. Ryszard użył również witek brzozowych, którymi spryskał uczestników, a co poniektórych wysmagał. Technicznie wszystko było nienaganne. Gratulacje Rysiek!
Ostatnim seansem tej nocy saunowej był wspólny występ Hansa i Vincenta Steenbergena pod tytułem „Father and Son”. Był to wzruszający seans, opowiadający o współpracy i wzajemnej miłości ojca do syna. Wielu saunowiczów uroniło podczas tego seansu łzę. Użyte techniki były bardzo zróżnicowane, a zwłaszcza w wykonaniu Vincenta perfekcyjne. Wielkie uznanie za dozowanie temperatury w saunie, jak również dobór zapachów, który były dosyć intensywne, ale nie przeszkadzały. Największą atrakcją było na pewno wylewanie piwa ogromnymi kuflami na piec przez obydwóch Saunamistrzów. Bardzo fajny seans.
Podsumowując, bardzo cieszymy się, że mogliśmy wziąć udział w tej nocy saunowej, przez co mogliśmy obejrzeć kolejnych zagranicznych mistrzów w akcji. Organizacja jak zwykle w Termach Rzymskich stała na wysokim poziomie, a publiczność dopisała. Gratulujemy i już z niecierpliwością czekamy na podobne eventy.
Autor: Odi dla poprawnesaunowanie.pl
Zdjęcia: Ryszard Rak http://fotorak.com.pl/